Miro jak Sousa, ręcznika brak, po Krakowie niesmak

Z VIII Halowych Mistrzostw Małopolski Drużyn Sędziowskich – Reprezentacja Kolegium Sędziów Olkusz wraca jako ósma. Choć dla wielu osób, ósemka to liczba szczęśliwa, tym razem kojarzy nam się z dużym niesmakiem. Niesmak encyklopedycznie to przykry zapach w ustach lub po prostu złe wrażenie. Złe wrażenie, które zostało po Naszych meczach. Mało strzałów, brak pomysłu i zdecydowanie gorszy dzień. Jeśli najlepszy na parkiecie jest bramkarz, to o czymś to świadczy. Pomimo tych wszystkich przeciwności, kończymy w połowie stawki. Zbyt nisko jak na nasze możliwości i chyba zbyt wysoko jak na formę, którą zaprezentowaliśmy w mieście królów Polski.

„Jak tam córeczka?” – zagadnąłem.

„Wszystko ok” – odpowiedział popularny Franek, który w ostatniej chwili dołączył do Reprezentacji Kolegium Sędziów Olkusz. Jak to On. Zapomniał się zgłosić. Ot tak, po prostu.

„Ale wiesz…” – westchnął po chwili.

Nie chce spać, jest dobrze po 23-ciej, a Ona obiera cebulę. Potem zbieram te łupinki, ale nawet fajnie, bo potem nagle potrzebna jest do czegoś cebula i bum już jest. Obrana oczywiście.

To są historie. Piękne, życiowe. Nie było nawet przez chwile czasu na rozpamiętywanie złego początku turnieju.

W pierwszych dwóch meczach wywalczyliśmy tylko punkt. Remis 0:0 z sędziami z Limanowej i porażka 0:2 z sędziami z Wieliczki.

Z sędziami…ano właśnie, jak się okazało chwilę potem – nie do końca z samymi sędziami.

Kiedy wydawało się, że nasze szanse na wyjście z grupy są już tylko iluzoryczne, troszkę się podziało. Do ostatniego meczu z arbitrami z Nowego Targu przystąpiliśmy jako lider grupy. Koledzy z Wieliczki i Limanowej zachowali się nie fair i wystawili w swoim składzie zawodników, którzy z sędziowaniem nie mają nic wspólnego. Oczywiście punkty przy „zielonym stoliku” nie smakują wcale, ale wielkie brawa dla organizatorów za sprawne wyłapanie tych nieprawidłowości. Jak mówi stare porzekadło: „kłamstwo ma krótkie nogi” . Takim sposobem mecze z tymi rywalami zweryfikowano na nasza korzyść i z 6 punktami przystąpiliśmy do ostatniego meczu w grupie.

Niestety. Lepsi okazali się Koledzy z gór. Ulegliśmy 1:0. Świetnie w naszej bramce spisywał się Piotr Kubiczek, ale i jemu przytrafił się mały klopsik. Zbyt długo trzymał piłkę w rękach i sędzia odgwizdał rzut wolny pośredni. Inna sprawa, że wszyscy nasi zawodnicy jakby się pochowali i nikt z nich nie chciał dostać tej piłki od bramkarza. Ot, taka niemoc tego dnia nam towarzyszyła. Jak się wali, to po całości. Z rzutu wolnego oczywiście padła bramka. Nie zdążyliśmy odpowiedzieć. Nie było w nas życia, nie był to nasz dzień. Piłka wcale, a wcale się nie kleiła. Brakło ikry, werwy, a same chęci, niestety – nie wystarczyły. Mimo tych wszystkich przeciwności – zameldowaliśmy się w ćwierćfinale.

Tam też nie szło. Nasz rywal – Sędziowie z Oświęcimia nie mieli zbyt liczebnej kadry, ale i to na nas wystarczyło. Zbyszek Walus, który strzegł oświęcimskiej bramki, był w tym meczu bezrobotny. Choć przegraliśmy tylko 1:0, to byliśmy zdecydowanie słabsi. Bramkę straciliśmy z wątpliwego rzutu karnego, którego wątpliwie sprokurował Damian Glanowski. Z sędzią się jednak nie dyskutuje, zwłaszcza wtedy gdy innych argumentów w nogach brak. Nasz bramkarz, choć wyjmował w tym meczu wszystko – nie zdołał obronić karnego. Pozostała nam walka o miejsca 5-8. Koledzy z Oświęcimia poszli dalej – zasłużenie.

„Co z tym moim turkusowym ręcznikiem?” – rzucił Mirek Jaśkiewicz

„Jakim?”

„Ten ni niebieski, ni zielony” – doprecyzował Miro.

Było to zaraz po dwóch pierwszych meczach, a na długo przed całą resztą zabawy.

Mirek chyba wyczuł, że ciężko będzie coś tego dnia ugrać w Krakowie. Miał dylemat. Dylemat identyczny przed jakim stanął Paulo Sousa. Jechać na Łużniki i przegrać czy poleżeć troszkę na plaży w Brazylii. Sousa wybrał Brazylię, Mirek wybrał pomoc przy remoncie domu. Jednemu i drugiemu, tak na prawdę nie ma się co dziwić. Zniknął Sousa i zniknął Mirek. Nawet serwowane tego dnia przez kierownika drużyny, Piotra Franczyka – napoje orzeźwiające nie działały na Mirka wyobraźnię.

W dalszej fazie turnieju postawiliśmy się sędziom z Dębicy. Pomimo kilku ważnych ubytków w składzie (brak Damiana Glanowskiego, Łukasza Matyszczaka i Mirosława Jaśkiewicza) zagraliśmy w końcu przyzwoicie. Minutę przed końcem Piotr Kubiczek rzucił piłkę pod bramkę rywali. Bez zastanowienia z woleja huknął Tomasz Kaczmarczyk i piłka w końcu zatrzepotała w siatce rywali. Tym strzałem Franek doprowadził do remisu, a rozstrzygnięcie nastąpiło dopiero w serii rzutów karnych.

Jak to bywa w takich seriach. Karne to loteria, albo trafisz, albo nie. Pomylił się Radek Koterba. Później piłka znajdowała drogę do siatki po strzałach Marcina Krawczyka, Tomka Kaczmarczyka i Maksymiliana Sanetry. Piotr Kubiczek wyłapał jednego karnego i zabawa trwać miała dalej. Niestety zakończyło ją pudło Grzesia Pilarskiego i ostatecznie ulegliśmy przedstawicielom województwa podkarpackiego 4:3.

W ostatnim meczu – tradycyjnie też nie szło. Porażka z Gorlicami 1:0 zakończyła nasz występ w VIII Mistrzostwach Drużyn Sędziowskich. Jak stwierdził kolega Józef Barański, ktoś chyba za bardzo napompował balonik. Balonik pękł, ale bez napompowania nie miałoby co pęknąć. Mimo wszystko, kto nie był – niech żałuje. Z każdego turnieju, trzeba wyciągnąć wnioski i na każdym turnieju można dowiedzieć się nowych rzeczy i niekoniecznie takich, że Szwecja leży koło Wenecji.

Wszystkim arbitrom, którzy reprezentowali Nasze Kolegium – serdecznie dziękujemy. Jesteście Wielcy Panowie. Troszkę tylko smutno dwutygodniowemu Wojtusiowi, który nie doczekał się kołyski. W Kętach już Wam nie odpuści.

Reprezentacja Kolegium Sędziów Olkusz wystąpiła w VIII Halowych Mistrzostwach Drużyn Sędziowskich w Krakowie w składzie:

Piotr Kubiczek (bramkarz), Mirosław Jaśkiewicz, Grzegorz Pilarski, Maksymilian Sanetra, Marcin Krawczyk, Bogusław Krawczyk, Radosław Koterba, Damian Glanowski, Łukasz Matyszczak, Piotr Piekarz, Tomasz Kaczmarczyk, Piotr Franczyk (kierownik), Sławomir Tomczyk (trener), Joanna Ściepura (Przewodniczący KS).

Nagrodę najstarszego grającego zawodnika zdobył tradycyjnie już, Nasz Boguś Krawczyk.

Mistrzem małopolski została Reprezentacja Kolegium Sędziów Nowy Targ.

Spotkania w hali Com-Com Zone prowadził również nasz arbiter – Paweł Opala. Sędziował mocno,dobrze i zdecydowanie. Raz tylko uciekł wzrokiem gdzieś w sufit krakowskiej hali.

Do zobaczenia za rok.

Sławomir Tomczyk

 

 

 

Dodaj do zakładek Link.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *